Przyrost naturalny w Polsce spada od ponad 20 lat, podobnie jest z dzietnością, której nie sprzyja antykobieca polityka rządu PiS. Niemal całkowity zakaz przerywania ciąży pozbawił kobiety poczucia bezpieczeństwa. Kobiety obawiają się, że w przypadku powikłań ryzykują utratę życia. Do tego likwidacja krajowego programu in vitro utrudnia, a często uniemożliwia parom borykającym się z niepłodnością posiadanie dziecka. Zakładaniu rodziny nie sprzyja też brak stabilności zawodowej, niskie wynagrodzenia, czy niedostępne z powodu błędnej polityki mieszkaniowej tanie mieszkania na wynajem. Jednak PiS szuka przyczyn niskiej dzietności gdzie indziej, prezes Kaczyński winą obarcza kobiety, które jego zdaniem "dają w szyję" zamiast rodzić dzieci. Niewiele lepsza jest Strategia Demograficzna 2040, którą rząd przyjął niedawno.
"Chcemy się odnieść, jako Lewica, do przedstawionej i przyjętej przez rząd Strategii Demograficznej do roku 2040. Otóż o czym mówi ta strategia? Mówi przede wszystkim o tym, jak kobiety powinny się zachowywać. Nie wspomina nic o polityce senioralnej, która jest nierozerwalnie związana z demografią, nie wspomina nic o polityce migracyjnej, ale skupia się na problemie niepłodności, nie mówiąc nic o tym, jak z tą niepłodnością walczyć, bo to jest proces postępujący. Dzisiaj mamy ponad 1,5 miliona par, będzie oczywiście coraz więcej. Mówi się, że niepłodność to choroba cywilizacyjna. My, jako Lewica, mamy rozwiązanie, postulujemy, żeby był krajowy program in vitro. Na przykładzie Łodzi mogę powiedzieć, że mamy już pół tysiąca urodzonych dzieci, cały czas program jest kontynuowany, natomiast co proponuje PiS?" - dopytywała Małgorzata Moskwa-Wodnicka, wiceprezydent Miasta Łodzi.
Przedstawicielka Lewicy przypomniała, że otwierane przez PiS kliniki leczenia niepłodności, zajmujący się głównie doradztwem, nie mogły pochwalić się pozytywnymi wynikami, a informacje o liczbie urodzonych dzięki nim dzieci były niedostępne, rzekomo z powodu nieprowadzenia statystyk. Zwróciła też uwagę, że w 2021 roku urodziło się zaledwie 330 tysięcy dzieci i było to o 25 tysięcy mniej niż rok wcześniej. Statystyki są fatalne, bo jeszcze 30 lat temu rodziło się 500 tysięcy dzieci rocznie. Jak twierdzi samorządowczyni z Łodzi, jeśli nie będą podejmowane odpowiednie kroki, a władze nie podejdą na poważnie do polityki demograficznej, to już w 2100 roku będzie zaledwie 16 milionów Polek i Polaków.
"Prezentuję tutaj Strategię Demograficzną 2040, projekt, który został przyjęty w środę. Dzisiaj mamy piątek, niestety na stronach próżno szukać dokumentu przyjętego, który nie jest projektem, ale już przyjętym dokumentem. Tutaj mamy datę 2021 rok, także tak naprawdę nie wiemy, czy to, jest tym, co rząd przyjął, czy przyjął jakiś inny dokument. W internecie możemy znaleźć tylko ten projekt, projekt, który tak naprawdę nie jest żadną strategią, tylko polityczną broszurką PiS, broszurką, która przedstawia jakiś wyimaginowany świat PiS, niewiele mający wspólnego z rzeczywistością" - przekonywała radna Agnieszka Wieteska.
Podkreśliła, że prezentowany przez PiS dokument wyklucza osoby samotnie wychowujące dzieci i związki nieformalne, kierując pomoc i wsparcie jedynie do małżeństw, a przecież coraz więcej dzieci w Polsce rodzi się w związkach nieformalnych.
"Tutaj powtarzane są haniebne słowa pana Kaczyńskiego, że problem dzietności spowodowany jest nadużywaniem różnych używek przez kobiety. Wiemy, że to jest nieprawda, kobiety boją się rodzić dzieci po orzeczeniu Trybunału Julii Przyłębskiej, który zmusza kobiety do rodzenia chorych dzieci, który sprawił to, że lekarze boją się dokonywać aborcji, nawet wtedy, kiedy zagrożone jest życie kobiety. Ale w tej broszurce mamy też bardzo ciekawy paragraf, który daje instruktaż lekarzom, że nie powinni stosować cesarskich cięć. Wydaje nam się, że pani pełnomocnik rządu do spraw polityki demograficznej nie powinna ingerować w procedury medyczne, bo to chyba lekarz wie najlepiej, w jaki sposób kobieta powinna rodzić" - dodała radna Lewicy.
Przedstawicielki Lewicy sprzeciwiły się strategii PiS, wskazując, że prezes Kaczyński i jego ludzie chcą nie tylko zmuszać kobiety do heroizmu, ale i przysparzać cierpienia, zamiast usprawniać system opieki okołoporodowej. Zaapelowały też, by rząd przygotował całościową i profesjonalną strategię demograficzną, która uwzględni faktyczne czynniki wpływające na niską dzietność.